sobota, 15 kwietnia 2017

Powrót + Haul

Witajcie,
sporo czasu minęło od ostatniego wpisu i sporo się zmieniło. Wzloty i upadki... Zbyt wiele by o tym pisać, ale czas wrócić do normalności (a przynajmniej spróbować). Trzeba zacząć myśleć pozytywnie tylko bez przesady (moje wolno dryfujące myśli są bardzo niebezpieczne. Przykład? Ostatnio byłam tak rozmarzona, że o mało co nie zaprosiłabym obcego faceta na kawę. Szalona). Z tego powodu myślę, że najwyższy czas zapisać się na kurs prawa jazdy aby skutecznie odciągnąć myśli od skrajnie negatywnych jak i pozytywnych tematów. Do jeszcze lepszych wieści należy fakt, że być może wreszcie nauczę się tańczyć (tak, nawet taka totalna niezdara bez gracji jest w stanie tego dokonać - sekret faktycznie tkwi w partnerze...), ponieważ z okazji 10-lecia naszej szkoły zatańczymy walca wiedeńskiego ^^ czy może być lepiej? Tak, wystarczy, że ma się dobrego tancerza a boku, który będzie asekurował nasze nieszczęsne 50kg przed potknięciem się o własne stopy. Gorzej, gdy jesteś tak w niego zapatrzona, że naprawdę potykasz się o własne stopy... Ale zostawmy ten temat.
Za niecały miesiąc skończę ekhem... 18... lat.. ekhem... chyba powinnam się cieszyć ale na chwilę obecną jestem przerażona, a co jest najlepszym lekarstwem na przygnębienie? Zakupy. Tak, wiem, czekolada też, niestety postanowiłam odstawić na pewien czas wszelkie słodycze i ograniczyć cukier (mam już cały miesiąc za sobą. Brawo ja!). W związku z tym po wielu godzinach czy nawet dniach marudzenia (oraz miesiącach rozważań) poczyniłam pewne zakupy na stronie Minti Shop (którą bardzo serdecznie polecam). Decyzję podjęłam w środę wieczorem a paczka dotarła wczoraj. Przy okazji zamówiłam również prezent dla koleżanki - mydło i balsam waniliowo-cynamonowy. Pachnie cudownie. Nie przedłużając, kilka zdjęć moich (dosyć skromnych) łowów.




Pędzel do podkładu Hakuro H50s (inteligentna ja, kupiłam kiedyś podkład mineralny i pędzel kabuki - totalny niewypał do podkładu ale idealny do różu). Jest bardzo mięciutki i zbity, wygodny w obsłudze. Myślę, że posłuży lata.







Paletka Makeup Revolution Naked Chocolate. Muszę przyznać, że to coś co chciałam kupić od ponad roku ale zawsze żal było mi wydawać 40zł na coś czym nie potrafię się posłużyć. W dodatku do szkoły nie mogę chodzić w makijażu (pozdrawiam moich nauczycieli, którzy zauważą bezbarwny lakier czy odżywkę do paznokci ale pomalowanej twarzy już nie. Jednak cienie to już lekka przesada). No ale halo halo, kiedyś trzeba się nauczyć a ja już młodsza nie będę. Paletka delikatnie pachnie chemiczną czekoladą ale nie o to przecież tu chodzi. Pigmentacja jest bardzo dobra a kolory... Zakochałam się. Do tego kupiłam pędzel Hakuro H78 aby mieć chociaż jeden do cieni.



Nie mogłam oprzeć się pokusie i kupiłam maskę do włosów Kallosa. Słyszałam tyle dobrych opinii, że aż nie mogę się doczekać kiedy ją wypróbuję.


Życzcie mi udanych godzin z makijażowymi tutorialami żeby nie wyglądać jak poobijana
xoxo

sobota, 23 lipca 2016

Fragrance

Ostatnio będąc w Sephorze (swoją drogą, przeraża mnie trochę ten sklep, wystarczy przestąpić próg a już podbiega do Ciebie miła pani ale widząc, że jesteś poniżej 18 traktuje Cię jak intruza) postanowiłam sprawdzić czy mój ulubiony zapach na który czaję się już od roku nadal pachnie tak pięknie jak zapamiętałam. Kiedyś usłyszałam, że dobrze gdy kobieta ma "swój" zapach. Charakterystyczne perfumy, które będą Twoją wizytówką. Nigdy nie rozumiałam osób (nie tylko kobiet), które miały po 30 flakonów i wciąż szukały czegoś nowego (może to dlatego, że nie lubię szastać pieniędzmi a może dlatego, że naprawdę nie widzę w tym sensu). Przyjaciółka stwierdziła, że to świetna okazja na sprawdzenie innych perfum, po czym chwyciła garść "papierków" i chwytała co ładniejsze flakony.
Myślę, że znalazłam już swoje "identyfikatory", miało skończyć się na jednym uniwersalnym ale odkryłam kilka perełek :)



1. Daisy by Marc Jacobs
Jak na razie mój numer 1, na który czekam od dłuższego czasu. Flakon jest śliczny i sam w sobie stanowi ozdobę. Cudowny, kwiatowy zapach z powiewem świeżości. Nie jest przytłaczający (jak niektóre emerytki w autobusach), co sprawia, że jest idealny na lato. Wąchając go, widzę oczami wyobraźni wiejski ogródek, zwiewne, dziewczęce sukienki i delikatne promienie słońca (takie, dzięki którym nie spiekę raczka).
Cena: 349zł/100ml


2. Bonbon Victor&Rolf
Zakochałam się w samym flakonie (czyż nie jest cudowny?), dlatego widząc go na półce musiałam spróbować. Niektórym może wydawać się odrobinę zbyt ciężki czy słodki ale nie dla mnie. Był szczególnym pocieszeniem, kiedy prawie cały tydzień pogoda w Wielkopolsce nie rozpieszczała (środek lipca, 16 stopni, cały dzień pada, a ja skulona pod kocem z słuchawkami na uszach i świątecznymi piosenkami w roli głównej, wdychałam ten niesamowity zapach). Na początku czułam mieszankę kwiatową, która z czasem przerodziła się w słodki karmel *-* Aromat przyjemnie otula, tworząc atmosferę domowego ciepła przy kominku. Według mnie zapach idealny na zimę.
Cena: 554zł/100ml


3. La petite Robe noir Guerlain
Brakowało mi czegoś na specjalne okazje, a wtedy w tym sztucznym oświetleniu zostałam oświecona. Jak w przypadku poprzednich perfum nie można narzekać na prezencję. Mała czarna urzeka swoją kompozycją, wyważoną ale posiadającą w sobie to "coś" co sprawia, że nie łatwo o niej zapomnieć
Cena: 609zł/100ml

Niestety ceny wygórowane jak na mój skromny budżet. Mimo wszystko będę zbierać swoją małą "kolekcję" :D

A wy macie swoje ulubione zapachy, do których zawsze powracacie?
Buziaki
xoxo

poniedziałek, 30 maja 2016

Future Profession

Dziś wszystkie dziewczyny z mojej klasy organizowały dzień sportu dla dzieci z klas 1-3. Przyznam się, że pomimo ekstremalnych warunków pogodowych (chyba 30 stopni, parno, duszno - masakra) to ani dzieci, ani my nie traciłyśmy entuzjazmu. Jednak powtórzę to, co zawsze wszystkim mówię, ja się na nauczyciela nie nadaję. Oddaję hołd wszystkim nauczycielkom (zwłaszcza tym z powołania - inne niech się smażą w piekle za bycie wrednym dla wszystkich małych dzieci, miałam kiedyś taką nauczycielkę i bolało to niemiłosiernie) za poświęcenie i trud włożony w prostowanie nas wszystkich. Dziś doświadczyłam, jak to jest być tym starszym i odpowiedzialnym za bandę 30 dzieci za jednym razem, z czego słucha cię tylko 5. Jako jednorazowa akcja ok, ale wróciłam do domu wymęczona bardziej niż po 10h w szkole. Swoją drogą, to przytłaczające, gdy patrzą na Ciebie duże błękitne oczy dziewczynki, która ma 1,10m i mówi tym cienkim głosikiem "Proszę Pani...", a  ty chcesz się zacząć rozglądać za kimś kto stoi za Tobą, po czym uświadamiasz sobie, że ona mówi do Ciebie. Swoją drogą, wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że nie umiem tłumaczyć XD od razu się denerwuję, bo nie wiem kto robi coś źle, więc zawodowi nauczyciela mówię stanowcze nie :) Mimo wszystko mam nadzieję, że w przyszłym roku również zorganizujemy taki dzień sportu :D





A wy w jakim zawodzie byście się odnalazły? Czyżby nauczyciel?
Buziaki xoxo

piątek, 20 maja 2016

Sweet seventeen

Ostatnie dni były tak zakręcone, że na nic nie miałam czasu. Sypiałam po 5h, w szkole wyglądałam jak trup. Ale cóż, ekstremalne sytuacje wymagają od nas ekstremalnych zachowań. W piątek 13 miałam swoje 17 urodziny, niby nic, ale dzięki dziewczynom z klasy ten dzień stał się wyjątkowy. Uknuły całą intrygę, w którą wciągnęły moją mamę i wychowawczynię. Poszłyśmy do naleśnikarni Manekin. O matko! Tak dobrych naleśników nie robi nawet moja mama (zwłaszcza to nadzienie - nutella, rafaello, orzechy i sos malinowy), niebo w gębie. Następnie poszłyśmy do parku gdzie spotkałyśmy starych znajomych. Jako prezent dostałam ochraniacze na kolana (niestety/stety zawsze grając w siatkówkę ląduję na kolanach). Dziś testowałam - potwierdzam upadki są mięciutkie (teraz obrywają inne części ciała xd ). Mama w ramach prezentu zapłaciła za emulsję do twarzy na wągry, trądzik i bizny potrądzikowe. Zobaczymy czy się sprawdzi, mam wobec niego spore oczekiwania.
Ciepłe dni nadchodzą, a ja patrzę na swoją garderobę i płaczę. Ponownie dostałam fazę na pastelowe kolory, które podobno mi pasują (ja się nie znam). Tak naprawdę w szafie mam jedną wielką tęczę, z której nic do siebie nie pasuje. Postanowiłam się przestawić na bardziej dziewczęce kolory, ale ostatnio nie kupuję, żadnych ubrań (tniemy w domu koszty). Po raz kolejny budzi się cukierkowa część mnie (która bądź co bądź sprawiła, że założyłam tego bloga). Ta sama część mnie na ostatniej lekcji chemii pokazała jak bardzo lubię kosmetyki i ich składy (coraz bardziej zastanawiam się nad jakąś chemią kosmetyczną albo kosmetologią, ale pozostaję wierna mat-fizowi. I co tu zrobić??). Mam jeszcze trochę czasu, ale jeśli pomysł z kosmetykami nie wypali to i tak będzie to moja pasja (oczywiście zaraz po muzyce xd ).

A wy jaki styl preferujecie?
Buziaki
xoxo

czwartek, 12 maja 2016

Bad day

Znacie to uczucie, kiedy wydaje wam się, że coś umiecie (niekoniecznie perfekcyjne, ale jednak) i żyjecie w tym cudownym przekonaniu, że znaleźliście coś w czym jesteście wyjątkowi na swój własny sposób? Po czym spotykacie jakąś osobę, która okazuje się w tym niesamowita. Jedyne co możecie zrobić to zamknąć buzię, żeby muchy nie wleciały. Często mam takie odczucie, ale przeważnie mnie to motywuje. Problem zaczyna się w momencie, gdy jest to umiejętność, którą ciężko wyćwiczyć lub w ogóle nie jest to możliwe. W tym momencie możesz się z tym pogodzić (no chyba, że trafisz na dzień, gdy chodzisz po ścianach tylko dlatego, że kartka w Twoim zeszycie się zagięła). Czuję się wtedy jak bomba zegarowa...
I w tym momencie, niczym tornado, przybywają przyjaciele, porywają Cię w wir, i czy tego chcesz czy nie, sprawiają, że wszystko wraca do normy. Na Twoim obliczu znów jaśnieje uśmiech, a Ty cała emanujesz energią, radością i szaleństwem, niczym małe dziecko, które dostało nową zabawkę (jak to poetycko zabrzmiało xd Pani od polskiego byłaby dumna ;p ). Cieszę się, że mam wokół siebie takich ludzi. Nawet jeśli nie wiedzą jak pomóc/zareagować, swoim trwaniem przy Tobie okazują ogromne wsparcie.
A wracając do szalonych rzeczy z życia. Dziś dowiedziałam się, że jestem całkiem sensowną partią. Normalnie wzięłabym to za komplement i chyba trochę o to chodziło, ale biedakowi nie bardzo wyszło (mało co nie skończył z pastą z amoniaku w oczach - bo my kochamy lekcje chemii ❤). Jednak gdyby tak było to chyba nie byłabym teraz sama, prawda? Hmm... dostrzegam małą sprzeczność w równaniu (pozdrawiam wszystkie mat-fizy 😘). I tak kocham moją klasę - sami popaprańcy jak ja xd. Tak a propos przyjaciół ;p Kto nie obejrzał choć jednego odcinka "Friends" nie wie ile stracił. Tacy sami wariaci.



A wy jakie "oryginalne" komplementy usłyszałyście?
Buziaki
xoxo

sobota, 7 maja 2016

Organization


               Ostatnio miałam sporo wolnego. Uświadomiłam sobie, że zaraz będzie koniec roku szkolnego i niedługo zacznę drugą klasę (tak, wiem odkryłam Amerykę J ). Przy tej okazji przypomniałam sobie jak duże (organizacyjne) plany miałam w stosunku do pierwszej liceum. Obiecałam sobie założyć kalendarz, w którym będę wszystko zapisywać, aby nie zapomnieć o żadnej kartkówce czy zadaniu domowym. Miałam być ogarnięta, zwarta i gotowa… A wyszło jak zawsze.

               Sporym problemem było znalezienie odpowiedniego kalendarza/organizatora. Szukałam czegoś wyjątkowego, w choć małym stopniu spersonalizowanego, były plany zrobienia czegoś takiego samemu (w końcu, czego ja nie zrobię XD ). Jednak nie zdążyłam, nie miałam odpowiednich materiałów ani nakładów pieniężnych. Nie stać mnie na taki luksus jak słynny Filofax czy inne personal planner’y.

               Przeszukiwałam dziś odmęty internetu (bo czego się nie robi by nie uczyć się historii) i znalazłam coś cudownego. Mianowicie taki oto różowy planner A5 z Aliexpress :D Według mnie jest cudowny (uwielbiam pastelowe kolory ^^). Do tego przygarnęłabym wkłady z złotymi/różowymi akcentami, co idealnie by pasowało. Niestety jest trochę zbyt drogi, by prosić o niego przyjaciółki, a rodzice twierdzą, że to strata pieniędzy. Możliwe, ale myślę, że z ładnego i estetycznego kalendarza korzysta się dużo chętniej J Dodatkowo, w przyszłości wystarczy dokupić tylko wkłady.



               Oczywiście takie kalendarze w formie zeszytu również prezentują się ślicznie, jednak nie mogłam znaleźć takiego, jaki bym chciała (to zdjęcie zeszytu). Zeszyt świetny na język polski XD



               Ach, gdybym tylko miała takie cudo…



A wam jak się podobają?

Buziaki
xoxo

czwartek, 5 maja 2016

Zumba

 






    Jak już wcześniej pisałam, trzeba wziąć się do pracy. Mnie rozpiera energia, więc gdy przyjaciółka przypomniała mi o zumbie, pomyślałam, dlaczego nie? Przeszukałam wczoraj internet w poszukiwaniu czegoś prostego i chwytliwego (moja koordynacja nie ma się najlepiej, zwłaszcza na żywca. Znalazłam kilka filmików, które tutaj wstawię i zaczęłam "tańczyć" (tak, cudzysłów jest konieczny XD ). Staram się to robić minimum 30min (właśnie jestem po :D ) wedle zasady, że tłuszcz zasadniczy (z ud itd.) zaczynamy spalać dopiero po 30min wysiłku.
    Z czasem będę dodawać inne filmiki (jak już się ogarnie układ, to strasznie szybko się nudzą). Pogoda jest taka ładna, że mam ochotę wylegiwać się przez cały dzień (jak powiedział mój kolega "Siedząc też spala się kalorie, a na pewno więcej niż leżąc" :D ).










Jestem ciekawa jak długo wytrzymam :D
Buziaki
xoxo
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka